Moja przygoda z USA dobiegła końca. Wróciłam do Polski kilka dni temu i powoli wracam do normalności. Jak wpłynął na mnie wyjazd do Stanów? Czy przeżyłam prawdziwy american dream?
Jadąc do USA na program work&travel doskonale wiedziałam na co się piszę. Wiedziałam, że będę dużo pracować. Wiedziałam, że nie będę miała czasu ani chęci na treningi i gotowanie. To jest ogromna cena jaką miałam zapłacić za spełnienie jednego z moich największych marzeń.
Nie wiedziałam jednak, że będzie aż tak tragicznie. Chcę być z wami szczera i nie mam zamiaru was oszukiwać. Chcę wam opowiedzieć jak to się stało, że przytyłam 10 kg w trzy miesiące oraz co mam zamiar z tym zrobić.
![]() |
Najlepsze ciasteczka robią w Ameryce. Patrząc na wielkość tego pudełka nie dziwie się, że przytyłam 😀 |
Nie żałuję, że wzięłam udział w tym programie, bo to największa przygoda jaką przeżyłam. Jednak nadal nie mogę uwierzyć w to, co się stało z moim ciałem w takim krótkim okresie czasu.
Mam wolny metabolizm i od zawsze miałam problem z wagą. Systematyczne treningi oraz zdrowa i zbilansowana dieta sprawiły, że przez 2 lata udało mi się utrzymywać stałą masę ciała oraz sylwetkę, z której byłam zadowolona.
![]() |
Donut to nieodłączny element każdego śniadania w Ameryce |
Przed wyjazdem trenowałam 5-6 razy w tygodniu i trzymałam się mojej diety. Kiedy tylko zaczęłam pracę w USA nie mogłam sobie na to pozwolić. Pracowałam po 15 godzin dziennie i nie miałam dostępu do zdrowych produktów. Podczas trzech tygodni podróżowania z miasta do miasta również nie było czasu i chęci do dbania o sylwetkę. Zdrowe jedzenie jest w USA tak drogie, że nie mogłam sobie na nie pozwolić, ale to temat na kolejny wpis.
Dążę do tego, że zaczęłam tyć, bo przestałam ćwiczyć oraz trzymać się zdrowej diety. Dodatkowo zbyt duża ilość węglowodanów prostych oraz zdecydowanie zbyt mała podaż białka sprawiła, że nie przypominam dawnej siebie.
![]() |
1$ pizza w Nowym Yorku |
To dla mnie trudne przyznać się jak bardzo się zaniedbałam. Postanowiłam powiedzieć wam ile teraz ważę, bo będę bardziej zmotywowana do powrotu do formy sprzed wyjazdu. Za jakiś czas pokażę wam efekty mojej diety oraz treningów. Mój cel to zgrabna sylwetka, której nie będę się wstydziła, a nie cyfra na wadze.
Po przyjeździe zrobiłam sobie analizę składu ciała. Wynika z niej, że:
moja nowa masa to: 72 kg (przed wyjazdem 62 kg)
procent tkanki tłuszczowej to: 32% (przed wyjazdem 25%)
Przerażające, prawda?
Ale nie martwię się, pomimo negatywnych komentarzy, które zdążyłam już usłyszeć na swój temat. Wiem, że wszystko wróci do normy, kiedy zacznę regularnie ćwiczyć oraz jeść jak dawniej.
![]() |
W Polsce mamy o wiele lepsze burgery niż te w Ameryce |
Jaki mam plan?
Zacząć wszystko od początku. To właśnie kilka lat temu zaczynałam z taką wagą. Chciałam schudnąć, bo nie akceptowałam swojego wyglądu. Teraz również nie mogę patrzeć na siebie ani na nowe spodnie w rozmiarze 38.
Chcę znowu być szczupła. Chcę znowu nosić rozmiar 36. Chcę akceptować siebie i swój wygląd. Moje chcę znaczy zrobię to. Choćby nie wiem co.
![]() |
Zawsze chciałam pobiegać w Central Parku. Niestety po zjedzeniu wszystkich burgerów, donatów i pizzy niestety nie dałam rady. |
Nie mam zamiaru stosować diet cud, bo wiem, że nie ma żadnej drogi na skróty. Przez 3 miesiące nie dbałam o swoje ciało, więc nie naprawie tego tygodniową dietą wygrzebaną z internetu. Muszę zacząć wszystko od początku. Ale wcale nie jest mi przykro z tego powodu. Wręcz przeciwnie! Ciesze się, że jestem już w domu i mogę wrócić do mojego zdrowego stylu życia.
Jeśli chcesz, możesz napisać mi w komentarzu, że jestem gruba i że powinnam zamknąć tego bloga. Możesz też zacząć razem ze mną, bo czas i tak upłynie, a nigdy nie jest za późno na zmiany. Uwierz mi, wiem co czujesz. Wiem, że jest Ci ciężko odłożyć komputer i wyjść na trening. To nie znaczy, że masz się poddać w walce o zdrowie i wymarzoną sylwetkę.