Jeśli coś robimy na pewno mamy do tego jakiś powód i oczekujemy konkretnych rezultatów. Pracujemy, żeby mieć pieniądze. Czytamy książki, żeby zdobyć wiedzę. Jemy zdrowo i trenujemy, żeby schudnąć. Kiedy nie widzimy efektów naszej pracy, tracimy motywacje i poddajemy się. Skąd czerpać motywację, jeśli brakuje widocznych rezultatów?
Musisz uzbroić się w cierpliwość. I mówi ci to jedna z najbardziej niecierpliwych osób na całym świecie. Wszystko chciałabym mieć teraz i już! Niestety wielokrotnie się przekonałam, że bez cierpliwości nic nie osiągniemy. Wystarczyło 4 miesiące w USA, żebym przytyła 12 kg. Niestety trzeba było 6 miesięcy, żeby te 12 kg schudnąć. Jeśli przez większość swojego życia nie dbamy o nasze ciało i nie uprawiamy sportu, nie możemy oczekiwać, że zmiany przyjdą z dnia na dzień. W wielu sytuacjach szybko puszczają mi nerwy i bardzo się niecierpliwie. Nauczyłam się jednak, że przy długoterminowych projektach takich jak odchudzanie czy nauka języka trzeba nauczyć się cierpliwości.
Czas i tak upłynie. Niezależnie od tego, czy poświęcisz 4 godziny w tygodniu na trening oraz czy podejmiesz zdrowsze wybory żywieniowe. Na co dzień trudno jest spojrzeć z szerszej perspektywy. Warto jednak zatrzymać się na chwilę, spojrzeć na stare zdjęcia, zastanowić się nad tym jak wyglądało nasze życie rok, dwa i pięć lat temu. Ja też frustruję się czasami, że na treningu pole dance nie umieć zrobić ładnego przejścia z gracją. Ale później patrzę na zdjęcia z pierwszych treningów i śmieję się z siebie. Teraz jestem milion razy lepsza niż 10 miesięcy temu jak zaczynałam. 10 miesięcy?! Nawet nie wiem kiedy to zleciało… A mogłam siedzieć w domu i narzekać, że mi nie idzie.
Nie porównuj się do innych. Porównuj się do siebie z przeszłości. Słyszałaś o tym milion razy, prawda? Pora, żebyś w końcu w to uwierzyła. Ja też spoglądam na zdjęcia zawodowych fotografów kulinarnych i wzdycham. I smutno mi, że ja takich zdjęć nie umiem robić. Zastanawiam się, dlaczego oni robią takie piękne zdjęcia, a ja takie brzydkie. Czasami zdarza mi się przejrzeć zdjęcia znanych fotografów sprzed kilku lat. I wiecie co? Oni też zaczynali od zera! Nikt nie urodził się zawodowym sportowcem, muzykiem ani fotografem. Nie mam co porównywać moich zdjęć do ich zdjęć. Kiedy jednak porównam swoje zdjęcia sprzed trzech lat i te, które robię teraz widzę niesamowitą różnicę. Mam świadomość tego, że będę musiała zrobić jeszcze jakieś sto tysięcy zdjęć zanim osiągnę satysfakcjonujący mnie poziom. Marzę o tym, żeby robić przepiękne zdjęcia, dlatego codziennie trenuje moje umiejętności.
Once you see results, it becomes an addiction.
O wiele łatwiej zmotywować się do ruszenia tyłka z kanapy, jeśli widzimy efekty wykonanego wysiłku. Skoro nie widać po jednym treningu, że nasze ciało się zmienia dobrze jest znaleźć inne, pozytywne efekty, które czuć od razu i właśnie na nich się skupiać. Jak to wygląda u mnie? Poza budowaniem sylwetki (efekt, którego nie widać od razu) trening daje mi: zadowolenie z siebie, możliwość jedzenia bez wyrzutów sumienia, pozytywną energię, zapomnienie o problemach, odprężenie (efekty, które widać od razu). Każdy sport tak działa, musisz tylko znaleźć sport, który sprawi ci najwięcej przyjemności. Żebyś mogła skupić się na radości z wykonywania wysiłku i nie musiała ciągle myśleć, że nie widać tych długoterminowych efektów. Jeśli tylko poświęcisz wystarczająco dużą ilość pracy oraz upłynie odpowiednia ilość czasu efekty przyjdą. Zaufaj mi.
Ten post jest nie tylko dla was. On jest także dla mnie. Dzięki temu spoglądam na swoje życie z szerszej perspektywy. Przynajmniej raz w tygodniu zastanawiam się po co ja to wszystko robię, skoro i tak nie widać efektów. Skoro inni są lata świetlne przede mną. Będąc w środku tego co robię nie jestem w stanie obiektywnie ocenić postępów i rezultatów. Dzięki takiemu podsumowaniu widzę jaką pracę zdążyłam już wykonać oraz ile udało mi się już osiągnąć. Dziewczyny, nie bądźmy dla siebie tak krytyczne. Nie porównujmy się pod Ewy Chodakowskiej, która może pozwolić sobie na kilka treningów dziennie. Weźmy pod uwagę swoje możliwości i porównujmy się tylko i wyłącznie do siebie.
Ostatnio na instastory wrzucałam moje zdjęcia sprzed kilku lat. Wiele osób napisało mi wiadomość, że nie wierzy, że tak wyglądałam. Ja dobrze pamiętam tamtą dziewczynę. Dziewczynę z lekką nadwagą, niepewną siebie, zakompleksioną. Mimo tego, że wydawało mi się, że poza moim zasięgiem jest sukces bloga, rozwinięcie umiejętności fotograficznych, uzyskanie fajnej sylwetki, wyrobienie zdrowej relacji z jedzeniem czy chociażby zrobienie szpagatu nie przestawałam robić żadnej z tych rzeczy.
Może twoje cele nie są tak naprawdę twoimi celami? Może robisz to, do czego zmusza cię otoczenie? Jeśli nie masz do czegoś serca oraz nie wiesz dlaczego coś robisz już teraz możesz się poddać. Jeśli bycie fit nie jest twoim życiowym celem, to nie bądź fit. Jeśli nie lubisz trenować na siłowni, to nie chodź na siłownię. Rób to, co sprawia ci radość i daje ci satysfakcje. Rób rzeczy, które wywołują uśmiech na twojej twarzy. Realizuj twoje cele bez względu na to, co jest teraz modne.