Ostatnio wiele moich myśli kręci się wokół cotygodniowych pomiarów masy ciała. Odchudzanie idzie zgodnie z planem, co bardzo mnie cieszy. W związku z tym mam kilka przemyśleń dotyczących odchudzania oraz zatrzymywania się wagi. Mam dla was trzy powody, które prawdopodobnie sprawiają, że nie chudniesz.
Przyjmujesz nieodpowiednią ilość energii
Wydawałoby się, że wszystko robisz dobrze. Sięgasz po pełnowartościowe produkty, kasze, dużą ilość warzyw i owoców oraz od dawna nie jesz słodyczy. Rano jajecznica na boczku, później miska owoców, paczka orzechów jako przekąska, sałatka zalana oliwą i trzy kawałki ciasta bezglutenowego. Teoretycznie sięgasz po odpowiednie produkty, ale przy redukcji czy zachowaniu właściwej masy ciała bardzo ważna jest nie tylko jakość, ale też ilość. Sama nie liczę kalorii, bo nie mam na to czasu ani chęci. Jednakże intuicyjnie wiem ile powinnam jeść, żeby uzyskać ujemny lub neutralny bilans energetyczny. Znam zawartość poszczególnych makroskładników w produktach oraz ich kalorykę, więc liczę to co jem na oko. Jeśli nie chudniesz, choć zdrowo się odżywiasz doszukiwałabym się przyczyny w zbyt dużej podaży energii. Jest kilka aplikacji, które pomagają uporać się z tym problemem. Policz swoje zapotrzebowanie energetyczne i wrzuć wszystko co jesz do aplikacji, która liczy kalorie. Szybko może się okazać, gdzie leży problem z utratą wagi.
Zbyt ekstremalne obcięcie podaży energii też ma swoje negatywne skutki. Nigdy nie próbujcie diet 1000 kcal w oczekiwaniu szybkich efektów. Szybki będziecie mieć później efekt jojo. Jeśli zależy wam na długofalowym efekcie, musicie ciężko pracować i poczekać. Żeby prawidłowo określić swoje zapotrzebowanie energetyczne oraz rozkład makroskładników przeczytajcie TEN WPIS.
![]() |
Selfie na siłowni nie wystarczy, żeby wyrzeźbić ciało |
Nie trenujesz wcale lub trenujesz w nieodpowiedni sposób
Przed wyjazdem do USA trenowałam dosyć często, bo 5-6 razy w tygodniu. Wydawało mi się, że treningi 3 razy w tygodniu są mniej efektywne i często wychodziłam pobiegać i katowałam się czasem na bieżni. Teraz układając sobie dietę i nowy plan treningowy postanowiłam zmienić moje podejście. Postawiłam na trening siłowy trzy razy w tygodniu z nastawieniem na progresję ciężaru i budowanie siły. Fajna sylwetka będzie efektem ubocznym, a ja po niespełna dwóch miesiącach zauważam pierwsze efekty.
Cardio nie jest najlepszym rozwiązaniem. Po pierwsze nasze ciało bardzo szybko adaptuje się do takiego wysiłku i nie spala aż tyle energii jakby mogło wam się wydawać. Lepszym rozwiązaniem będą interwały, a najlepszym połączenie treningu siłowego oraz interwałów. Dzięki temu następuje utrata tkanki tłuszczowej, a utrata beztłuszczowej masy ciała jest o wiele mniejsza.
Jeśli nie masz dostępu do siłowni lub po prostu nie lubisz takiej formy treningu świat się nie zawali. Lepszy jakikolwiek trening niż żaden. Poćwicz w domu, idź na basen, wyjdź pobiegać, rób cokolwiek sprawia Ci przyjemność. Nie traktuj jednak sportu jako przykrej konieczności. Znajdź coś co kochasz i rób to systematycznie.
Źle korzystasz z cheat meala
Przekonałam się ostatnio na własnym ciele, że cheat meale nie zawsze są wskazane i mogą powodować zatrzymanie spadku wagi lub spowolnienie procesu odchudzania. Tak jak mówiłam nie robiłam cheat meala przez pierwsze 1,5 miesiąca na diecie. Chudłam ok 0,5-1 kg tygodniowo. Niedawno zrobiłam jednak cheat meala, bo stwierdziłam, że sobie zasłużyłam. Zjadłam burgera, rogala świętomarcińskiego i popiłam to winem. Efekt? Zamiast kilograma mniej na wadze zobaczyłam tylko 0,3 kg. Okej, to jest nadal progres, ale mniejszy. Ja chciałabym szybciej wrócić do mojej sylwetki sprzed wyjazdu do USA, więc nie mam zamiaru ryzykować kolejnym cheat mealem do świąt.
Nie zrozumcie mnie źle. Ja wcale nie mówię, że cheat melae są złe. Ale zastanów się jak on u ciebie wygląda i jak wpływa na Twoją utratę wagi. Cały tydzień trzymasz dietę i chodzisz na treningi, ale w nagrodę robisz sobie w weekend cheat meala i pijesz alkohol na imprezie. Efekt? Waga stoi w miejscu. Kiedy trzymałam wagę na stałym poziomie i nie byłam na redukcji raz w tygodniu pozwalałam sobie na ten oszukany posiłek. Teraz jestem bardzo zdeterminowana i częściej niż raz w miesiącu nie będę go praktykować. Bądź ze sobą szczera i zastanów się jak często robisz cheat meala i czy ta tabliczka czekolady, czipsy i lody są warte tego, żeby niszczyć starania z całego tygodnia.
Więcej na temat cheat meala i o tym jak go nie robić pisałam TUTAJ.
Już za tydzień kolejna aktualizacja mojej masy ciała 🙂