Ekspertem w dziedzinie biegania to ja nie jestem. Jestem amatorem takim jak Ty, ale wiem jak można pokonać niechęć do tego sportu. Jeżeli ostatnio biegałeś na lekcjach wfu w podstawówce, a myśl o założeniu sportowych butów przeraża Cię bardziej niż Buka z Muminków znalazłeś się we właściwym miejscu. Przedstawiam tu kilka sprawdzonych sposobów na oswojenie tego przerażającego sportu.
Kup dobre buty
Tak, to jest najważniejsza kwestia. Źle dobrane buty odbiorą całą przyjemność z biegania, a w dodatku szkodzą naszym stawom. W sklepach sportowych są specjaliści, którzy pomogą wybrać odpowiednie obuwie i wcale nie musi ono kosztować milion monet. Jeżeli zamierzasz biegać po twardej nawierzchni muszą mieć one dobrą amortyzację. Jeśli` jesteś kobietą koniecznie wybierz te najładniejsze. Im buty ładniejsze, tym lepiej będzie Ci się w nich biegało 🙂
Dla mnie kupienie dobrych butów za zaoszczędzone pieniądze było dodatkową motywacją. Skoro wydałam już na nie własne pieniądze, to nie mogą tak leżeć smutno w koncie. Nie miałam wyboru, musiałam zacząć biegać.
Nie biegnij tak szybko!
Jest to chyba największy błąd początkującego biegacza amatora. Zakłada on zazwyczaj swój nowiutki outfit, smart watcha, włącza endomondo i biegnie. Jak najszybciej potrafi. Po jakichś 20 metrach zatrzymuje się próbując złapać oddech i równowagę. Jak już dojdzie do siebie, wraca do domu, ściąga gadżety i już nigdy więcej nie wychodzi biegać, mówiąc, że to nie jest sport dla niego.
A jeśli Ty na co dzień biegasz tylko jak Ci tramwaj ucieka sprzed nosa, a ostatnio to już nawet nie próbujesz go dogonić, tylko czekasz na następny, musisz zacząć powoli. Najlepiej sprawdzą się u Ciebie marsze przeplatane biegiem. Ja właśnie tak polubiłam się z bieganiem, w czasach gdy 5 minut biegu sprawiało mi ogromny problem.
Biegaj 3 razy w tygodniu po 30 minut. Najlepiej takim systemem:
Tydzień 1: 1 minuta marszu, 1 minuta biegu (powtórzyć 15 razy)
Tydzień 2: 1 minuta marszu, 2 minuty biegu (powtórzyć 10 razy)
Tydzień 3: 1 minuta marszu, 3 minuty biegu (powtórzyć 8 razy)
Bieg nie może być zbyt szybki, tempo musi być takie, by móc spokojnie oddychać. Jeżeli ten plan nie będzie sprawiał Ci problemów zwiększaj czas biegu zmniejszając czas marszu.
Zainstaluj sobie aplikację do biegania
Warto sprawdzać swoje postępy, bo daje do ogromnego kopa. Możesz sprawdzić jak dużo udało Ci się przebiec i z jaką prędkością. Po za tym, możesz wrzucić swój wynik na fejsa, żeby pochwalić się znajomym jak bardzo jesteś #fit i #healthy. Może to głupie, ale bez włączonego endomondo nie pójdę biegać. Muszę znać swój wynik.
Znajdź dobre miejsce
Najlepiej park albo lasek z wydeptanymi ścieżkami. Jeśli możesz, to unikaj biegania po chodnikach i asfalcie. Po naturalnej nawierzchni biega się zdecydowanie łatwiej i przyjemniej, a już na pewno zdrowiej. Po za tym w ładnym parku można zrobić sobie śliczne motywacyjne selfie na instagrama 😉
Stwórz sobie motywacyjną playlistę
Dla mnie nie ma nic gorszego niż słuchanie własnego sapania i tupania podczas biegu. No tragedia! Gdyby nie głośna muzyka grająca w słuchawkach na pewno bym oszalała. Po za tym szybko można się znudzić, a ulubione kawałki naprawdę umieją nakręcić do działania. Dobrze jest wrzucić sobie na telefon kawałki do biegania i dopasować się do ich rytmu. Bieganie staje się wtedy o wiele zabawniejsze.
Zapisz się na bieg, który zmotywuje cię do treningów
Na instagramie pisałam ostatnio, że nigdy nie polubię biegania. Mam jednak świadomość, że bieganie pozytywnie wpływa na nasz układ krwionośny. W styczniu zapisałam się na Survival Race, który odbędzie się we wrześniu. Cały czas mam z tyłu głowy, że powinnam się przygotowywać i o wiele trudniej jest mi zrezygnować z treningu. Gdyby nie ten start na 100% ograniczyłabym się do siłowni. Wybierz dystans, który będzie dostosowany do twoich możliwości, ale jednocześnie będzie wyzwaniem. Jeśli nie biegasz teraz wcale, zapisz się na dystans 5 lub 10 km. Chyba nie chcesz dać ciała i zaczniesz trenować?
Nie poddawaj się!
Pamiętam, jak mówiłam kiedyś: Że nienawidzę biegać. Że mi to kompletnie nie wychodzi. Że nienawidzę biegać. Że to nie jest dla mnie. A to były tylko wymówki, bo miałam za ciężki tyłek i mi się nie chciało.
Całe szczęście, że spróbowałam marszobiegów. I Ty też możesz, nawet jeśli myślisz, że nie dasz rady. Nie tak szybko, nie od razu zostaniesz maratończykiem. Tylko spróbuj i się nie poddawaj. Na początku będzie pewnie ciężko, ale warto spróbować. Kto wie? Może bieganie okaże się miłością Twojego życia?